Rodzinna sesja z psem w kwitnącym sadzie- Łańcut

Ostatnio miałam kilka sesji rodzinnych, gdzie pies był prawowitym modelem. Bardzo cenię sobie te spotkania. Mam takie przyjemne uczucie, że powstają naprawdę bezcenne pamiątki dla przyszłych pokoleń.

Tak mało jeszcze wiemy na temat istot mieszkających razem z nami na planecie Ziemia. Nasza powszechna hierarchia gatunków sprawia, że jedne stworzenia hołubimy, innych nie dostrzegamy, jeszcze inne nauczyliśmy się uprzedmiotawiać. Jak pokazuje niezwykły film „Czego nauczyła mnie ośmiornica”, głęboką relację człowiek może zbudować nawet z głowonogiem. A co dopiero z czworonogiem mieszkającym z nami pod jednym dachem.

To wiosenne spotkanie z Kasią i jej chłopakami nastroiło mnie też bardzo nostalgicznie. Mam to szczęście, że znam tę, już dziś młodzież, od maleńkości. W głowie mi się trochę nie mieści, jak szybko urośli, dojrzeli, zmienili się. Jest coś niesamowitego i onieśmielającego w tym, tak szybko płynącym czasie. Dziś po czasach ich „maleńkości” zostały tylko albumy ze zdjęciami, ani się obejrzę, a będą potrzebować fotografa na swój ślub.